Rozgrzane maszyny propagandowe PO ruszyły na całego. Trzaskowski odmieniany jest przez wszystkie przypadki, pokazywany jest we wszystkich mediach, a jego start – co zauważają wszyscy pozostali kandydaci – rzeczywiście ożywił kampanię wyborczą. Tyle że w całym tym ferworze walki o prezydencki stołek maszyny te od samego początku zaczęły traktować wyborców jak kompletnych idiotów. Pewnie część z tych wyborców na to zasługuje, ale przedsiębiorcy?
Warszawa jest na szarym końcu, jeśli chodzi o pomoc przedsiębiorcom w ramach wdrażania wszystkich rządowych projektów. I nie kupuję tłumaczenia Trzaskowskiego, że to „rząd jest wszystkiemu winien”, bo w każdym innym mieście, również w tych rządzonych przez opozycyjnych prezydentów, nikt takich rzeczy nie wygaduje, tylko każdy pomaga przedsiębiorcom, jak może. W Warszawie, gdzie ta pomoc jest zdecydowanie najbardziej potrzebna, tkwi ona w martwym punkcie (O CZYM PRZECZYTACIE TUTAJ). Czemu? Milion argumentów tłumaczących taki stan rzeczy możecie sobie zobaczyć lub przeczytać w proplatformerskich mediach. Szkoda tu miejsca na nie.
Tak czy inaczej, warto przypomnieć, że już w połowie marca, kiedy zaczęła się narodowa izolacja i ogłoszono zagrożenie epidemiologiczne, Trzaskowski robił wszystko, byle tylko nie wziąć odpowiedzialności za jakąkolwiek pomoc przedsiębiorcom. Byle tylko nie złożyć jakiejś deklaracji, z której potem musiałby się tłumaczyć albo – co gorsze – wywiązać. Jedyne, co powiedział konkretnego, to że czynsze lokali usługowych nie zostaną całkowicie zniesione, ponieważ tak stanowi uchwała Rady Miasta, ale właściciele i najemcy pozostający w „trudnej sytuacji” będą mogli liczyć na obniżone opłaty. Niczego więcej nie można się było dowiedzieć, poza komunałami typu: miasto będzie też otwarte na – jak to określił – inne rozwiązania. Żadnych konkretów. „Jesteśmy też gotowi rozkładać wszelkie płatności na raty oraz na rozmowy o odsetkach” – obiecywał. I tyle.
O zniesieniu najwyższych w Polsce opłat ryczałtowych za śmieci i karach, w ramach odpowiedzialności zbiorowej, za ich sortowanie, prezydent Warszawy nawet się nie zająknął. Jedynie, co opowiadał, to że stołeczni przedsiębiorcy prowadzący działalność w lokalach należących do miasta będą mieli możliwość odroczenia płatności czynszu i rozłożenia zapłaty należności w czasie. Apel przedsiębiorców i rzecznika MŚP o to, by znieść opłaty w Strefach Płatnego Parkowania, nawet go nie wzruszył.
Takim to „mężem opatrznościowym” dla przedsiębiorców okazał się Trzaskowski jako prezydent Warszawy.
I jeszcze jedna ciekawostka – przy okazji ogłoszenia Trzaskowskiego oficjalnym kandydatem na Prezydenta RP, swoją niemałą już kolekcję wygadywanych bzdur powiększył też Robert Biedroń, nazywając Trzaskowskiego „kolejnym prawicowym kandydatem”. Z prawicą Trzaskowskiego łączy chyba tylko to, że ma… prawą rękę (lewą zresztą też).
Zresztą inny „prawicowiec”, czyli Leszek Miller tak zareagował na nowego kandydata Platformy: – Liczę na to, że będzie w II turze. Z przyjemnością na niego zagłosuję. Tym bardziej, że już raz na niego głosowałem…
A dla porządku przypomnijmy, czym „prawicowy” kandydat Trzaskowski zasłynął jako prezydent Warszawy:
- podwyżkami opłat dla mieszkańców i dotacjami z pieniędzy podatników na organizacje propagujące ideologię LGBT
- podpisaniem skandalicznej „Karty LGBT+” i wdrażaniem do szkół tzw. edukacji seksualnej, opartej na tzw. standardach WHO
- ukrywaniem przez 29 godzin awarii oczyszczalni ścieków „Czajka” (najdroższej oczyszczalni ścieków na świecie powstałej z inicjatywy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która – oczyszczalnia, nie pani Hanna – kosztowała 6,5 miliarda zł); doskonale pamiętamy, jak w oczyszczalni doszło do poważnej awarii, a do Wisły trafiało wiele tysięcy litrów zanieczyszczonej wody. Katastrofa ekologiczna? Coś takiego władzom Warszawy nie przeszło przez gardło, a zatajenie sprawy przed opinią publiczną zajęło im 29 godzin
- strefą relaksu, czyli drewnianymi ławkami i leżakami rozłożonymi na betonie, które kosztowały 1 mln zł, zamiast obiecanego na Placu Bankowym pięknego skweru wraz z parkingiem podziemnym
- próbą zablokowania Marszu Suwerenności; była za to organizacja „Parady Równości”, którą pan prezydent objął swoim patronatem
Czepianie się? No pewnie. Kogo obchodzą konkrety, kiedy tak naprawdę liczy się kit. A w tym akurat Trzaskowski rzeczywiście jest dobry. Pytanie tylko, czy Polsce potrzebny jest prezydent „z kitu”.