Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, przypomniał, że już w kwietniu i czerwcu tego roku Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie wystosowało do ratusza dwa pisma, w których ostrzegało prezydenta stolicy przed możliwym ponownym wyciekiem nieczystości do Wisły. Do dziś pisma te pozostają bez odpowiedzi. Pierwsze z nich zwracało uwagę na brak rzeczowego raportu dotyczącego przyczyn i skutków pierwszej awarii. Powodem wystosowania dokumentu była susza, która wówczas stanowiła zagrożenie dla zasobności Polski w wodę. Skażenie Wisły i potencjalnie także wód morza bałtyckiego mogłoby okazać się druzgocące w skutkach.
Drugie pismo dotyczyło niepokoju Wód Polskich względem braku alternatywnego kanału przesyłu ścieków. Jak pokazały ostatnie dni takie rozwiązanie mogłoby uchronić ekosystem i zapewnić bufor bezpieczeństwa przed drugą – znacznie groźniejszą w skutkach – awarią „Czajki”. Alternatywny rurociąg stawia dziś wojsko, co tylko pokazuje, jak nieudolnie w obszarze gospodarowania odpadami komunalnymi zachowuje się warszawski ratusz. Po raz kolejny to rząd musi wyciągać do miasta Warszawy pomocną dłoń. Dzięki temu Rafał Trzaskowski ma sporo czasu na przerzucanie się odpowiedzialnością za awarię; odpowiedzialnością, która spoczywa przecież wprost na barkach prezydenta miasta.
Na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego działa też fakt, że sprawę badać zaczęła prokuratura. Ba, coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące zaangażowania się w sprawę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która – na prośbę prokuratury – przyjrzeć ma się kwestii potencjalnego sabotażu.
Ruch Trzaskowskiego utonął w ściekach?
5 września w Gdańsku odbyć się miało spotkanie założycielskie nowego ruchu społeczno-politycznego, na czele którego stanąć miał Rafał Trzaskowski. Inicjatywa stanowiłaby symboliczny początek drogi do prezydentury – już nie w Warszawie, a w Polsce. Awaria „Czajki” to zatem dla Polaków szczęście w nieszczęściu. Aż strach pomyśleć, jakiej skali zaniedbania mogłyby wiązać się z faktem, że Rafał Trzaskowski objąłby stery w kraju.
Co ciekawe, z grona Rafała Trzaskowskiego wykruszają się bardzo znaczni sojusznicy. Artykuł, który stawia pod znakiem zapytania powstanie ruchu społecznego ukazał się w przychylnej mu dotąd „Gazecie Wyborczej”. Cytowany był w nim także chcący zachować anonimowość polityk Koalicji Obywatelskiej, który słusznie zaznaczył, że wiarygodność prezydenta Warszawy zależy teraz od tego, czy poradzi on sobie ze skutkami awarii, nie zaś od tego, jak pięknie będzie przemawiać podczas kolejnych spotkań z potencjalnymi wyborcami.
Opóźnienie lub – daj Boże – brak powstania ruchu Trzaskowskiego cieszyć ma także wielu polityków PO skupionych wokół Grzegorza Schetyny, któremu nie na rękę jest umacnianie pozycji Trzaskowskiego w szeregach Koalicji Obywatelskiej. W KO daje się także słyszeć głosy, że trzyletnia perspektywa kolejnych wyborów prezydenckich to zbyt odległy czas, aby już dziś startować z nową inicjatywą mającą, de facto, wyborczy właśnie charakter.
Dziś wiadomo, że fatalna w skutkach awaria kolektora w oczyszczalni „Czajka” wpływa nie tylko na środowisko naturalne, ale także na pogorszenie i tak nie najlepszych nastrojów w szeregach największego ugrupowania opozycyjnego, w którym z każdym tygodniem dochodzi do kolejnej politycznej „Czajki”.
Warto przypomnieć także, że afera związana z oczyszczalnią ciągnie się już od czasów prezydentury mentorki Rafała Trzaskowskiego, czyli Hanny Gronkiewicz-Waltz. To wówczas bowiem na wykonawcę projektu wybrano firmę Warbud, której oferta opiewała na 564 mln euro. To, bagatela, 265 mln euro drożej niż wynosiła najtańsza złożona oferta, która – zdaniem MPWiK – nie spełniała wymogów proceduralnych. Czajka pozostaje tym samym najdroższą oczyszczalnią ścieków na świecie, a jej awaria najbardziej kosztowną katastrofą ekologiczną zafundowaną Polakom za ich własne pieniądze.
Jacek Podgórski
Dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej