Nie milkną echa zwolnienia Tomasz Lisa z redakcji „Newsweeka”. Media spekulują, że za zwolnieniem mogą się kryć bulwersujące powody.
W sprawie zwolnienia Tomasz Lisa z funkcji redaktora naczelnego tygodnika „Newsweek” nie wydano żadnego oficjalnego komunikatu, który wyjaśniałby powody jego natychmiastowego zwolnienia. Jest to ze wszech miar zastanawiające. Dlatego nie dziwi fakt, że cała Warszawa aż huczy od plotek.
Przerażające powody
Portal wpolityce.pl zauważa, że Lis to jeden z najbardziej znanych dziennikarzy w Polsce. Można się z nim zgadzać, lub nie, ale trzeba mu oddać, że w zawodzie osiągnął niemal wszystko. Zajmował najwyższe stanowiska niemal we wszystkich najważniejszych redakcjach w Polsce. Dziwić może zatem fakt, że nie podano przyczyn jego zwolnienia. Portal pisze, że po Warszawie chodzą słuchy, że przyczyną zwolnienia może być mobbing, a nawet molestowanie. Te spekulacje może potwierdzać fakt, ze wydawca „Newsweeka” – Ringer Axel Springer Polska – nie zaprzeczył, że w wydawnictwie działa specjalna komisja, która wyjaśnia przypadki mobbingu. Jak zauważa portal, takich komisji nie powołuje się z błahych powodów. Komisja kieruje Jakub Kudła, główny prawnik koncernu i prawa ręka prezesa Marka Dekana.
Lis to dyktator
Wszędzie tam, gdzie pracował Lis, panował niesamowity rygor. Dziennikarze Polsatu, ale nie tylko oni, także koledzy Lisa z innych redakcji, wspominają, że za czasów Tomasza Lisa, dochodziło do skandalicznych zachowań z jego strony. Lis nie znosił sprzeciwu. Natychmiast tworzył swój własny dwór, który musiał podlizywać się swojemu władcy.
Przy okazji tej sprawy zwraca uwagę fakt, że środowisko Tomasz Lisa zawsze żądało jawności od innych, a skandale dotyczące jego własne środowiska próbuje ukryć za wszelką cenę.
Źródło: wPolityce.pl