W Stanach inwigilacja kont odbywa się pod hasłem walki z podejrzanymi i nieopodatkowanymi operacjami finansowymi „bogaczy”. Według federalnego Centrum Priorytetów Budżetu i Polityki „IRS ma widzieć tylko dwie informacje: roczne wpływy i odpływy brutto na koncie, ale bez szczegółowych informacji na temat poszczególnych transakcji”. Podobno chodzi wyłącznie o wykrywanie unikających płacenia podatków.
Janet Yellen, sekretarz skarbu USA uważa, że nowe wymogi sprawozdawcze ujawnią „nieproporcjonalne strumienie dochodów, które spływają na szczyt piramidy bogactwa”, co ma pozwolić zdemaskować bogatych oszustów podatkowych.
– Te przepisy, dotyczące sprawozdawczości, będą wykorzystywać informacje już znane instytucjom finansowym, by rzucić światło na podatników, którzy uchylają się od swoich zobowiązań podatkowych – powiedziała Janet Yellen w wywiadzie dla CNBC.
Nie wszyscy są zachwyceni nowym pomysłem, bo próg operacji, od którego fiskus interesowałby się już kontem przedsiębiorcy czy osoby prywatnej, zostanie bardzo nisko ustawiony. Mówi się o prawdziwym celu takiego działania – o zyskaniu przez rząd nowego narzędzia do inwigilacji oszczędności i innych aktywów obywateli. Janet Yellen odrzuca tego rodzaju obawy przekonując na łamach mediów, że prywatność Amerykanów nie jest zagrożona, a informacje o operacjach na rachunkach będą zbierane tylko „rutynowo”.
„Rutynowa” inwazja na prywatność?
Ta „rutynowość” inwigilacji ma jednak, przynajmniej w założeniu, przełożyć się na konkretne dochody do budżetu. Departament Skarbu ds. Polityki Podatkowej USA spodziewa się, że nowe obowiązki sprawozdawcze dotyczące operacji bankowych przyniosą państwu, w ciągu najbliższych dziesięciu lat, wpływy rzędu 200-250 mld dolarów.
Również ten argument nie przekonuje tych, którzy czują się coraz bardziej inwigilowani przez fiskusa. Paul Merski, wiceprezes wykonawczy organizacji „Niezależne Banki Społecznościowe Ameryki” („Independent Community Bankers of America”) zrzeszającej ponad pięć tysięcy małych i średniej wielkości instytucji finansowych, powiedział w telewizji NTD, że przygotowywana przez administrację prezydenta Joe Bidena ustawa dotycząca raportowania o nawet bardzo niewielkich operacjach na rachunkach bankowych, stanowi naruszenie prywatności finansowej Amerykanów. Jest też kosztownym obciążeniem dla mniejszych banków, które zostaną zmuszone do obszerniejszego raportowania, co będzie je kosztować około miliarda dolarów rocznie.
– To będzie masowa inwazja na prywatność finansową – powiedział Paul Merski. – Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, są informacje o kontach przekazywane do IRS przy pomocy państwowego aparatu przymusu – dodał.
Sprzeciw wobec planów administracji Joe Bidena w tym zakresie zgłosiło także dwudziestu trzech skarbników stanu i audytorów. We wrześniowym liście adresowanym do Departamentu Skarbu nazwali je „jednym z największych naruszeń prywatności danych w historii naszego kraju”.
U nas podobnie jak w USA?
Także w Polsce największe obawy i niepokój budzi obecnie zamysł integracji terminali płatniczych z kasami online, które będą mogły wysyłać informacje do skarbówki. Urząd skarbowy zyska tym samym możliwość dokładnego monitorowania co, gdzie i za ile kupujemy. W ustawie Prawo przedsiębiorców – przyjmowanej w ramach Polskiego Ładu – ma zostać umieszczony nowy przepis obligujący przedsiębiorców do zintegrowania (od 1 lipca 2022) kas fiskalnych z terminalami płatniczymi. Urząd skarbowy mógłby dzięki temu powiązać dane z paragonów z numerami kart, zyskując tym samym możliwość identyfikowania kupującego i przetwarzania wielu informacji o jego życiowych preferencjach.
Pod hasłem walki z szarą strefą rząd zamierza także obniżyć limit transakcji gotówkowych przeprowadzanych pomiędzy firmami z pominięciem systemu bankowego. Pisaliśmy o tym: https://fpg24.pl/swiat-bez-gotowki-z-inwigilacja-i-ekokontrola/ oraz: https://fpg24.pl/swiat-bez-gotowki-coraz-blizej/.