TSUE wydał kolejny wyrok w sprawie polskich frankowiczów. Najważniejsza kwestia dotyczy przedawnień – już po unieważnieniu umowy – roszczeń banków wobec kredytobiorców za korzystanie z kapitału. To TSUE zostawia do decyzji polskich sądów.
Na ten moment nie ma jeszcze odpowiedzi dotyczących przedawnienia oraz korzystania z kapitału. Jest odpowiedź o konieczności informowania kredytobiorców. TSUE potwierdził, że sąd musi unieważniać umowę według treści z daty jej zawarcia, a nie zmienionej na przykład aneksem.
TSUE uznał, że „skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana z urzędu przez sąd krajowy zgodnie z obiektywnym podejściem na podstawie tych przepisów”.
Trybunał stwierdził też, że z „dyrektywy 93/13 nie wynika, że w sytuacji, w której rezygnacja przez konsumenta z prawa do powoływania się na nieuczciwy charakter wynika z jego wolnej i świadomej zgody, stwierdzenie nieuczciwego charakteru pierwotnych warunków danej umowy skutkuje unieważnieniem umowy w brzmieniu zmienionym aneksem, nawet jeśli, po pierwsze, usunięcie tych warunków doprowadziłoby do unieważnienia całości pierwotnie zawartej umowy, a po drugie, takie unieważnienie byłoby korzystne dla konsumenta”.
To ważne orzeczenie nie tylko dla kredytobiorców, ale i banków oraz Sądu Najwyższego. Odpowiada na pytania prejudycjalne Sądu Okręgowego w Gdańsku i rozstrzyga kwestie dotyczące możliwości żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału oraz przedawnienia roszczeń banku w przypadku unieważnienia umowy.
Wagę wyroku TSUE pokazuje fakt, że Sąd Najwyższy przesunął termin swojego posiedzenia. Miał się na nim zająć pytaniami pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej, a także wnioskiem Rzecznika Finansowego. Wniosek Rzecznika dotyczył tego, czy po unieważnieniu umowy stronom przysługują roszczenia o zwrot świadczenia nienależnego w związku z bezpodstawnym wzbogaceniem.
Gdański sąd 30 grudnia 2019 r. wysłał do TSUE 5 pytań. Najważniejsze z nich dotyczy właśnie możliwości uwzględnienia roszczeń banków po unieważnieniu umowy, a także tego, od kiedy liczyć termin przedawnienia się tych roszczeń. Banki przekonują, że kredytobiorca musi zapłacić wynagrodzenie za to, że korzystał z udostępnionego kapitału. Zupełnie innego zdania są: Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz polski rząd. To stanowisko podtrzymują także prawnicy broniący frankowiczów.
Choć orzecznictwo TSUE dotyczy konkretnego kredytu, to w oparciu o ten wyrok będą zapadały kolejne decyzje w polskich sądach. Tu sprawa dotyczyła kredytu hipotecznego na budowę domu, indeksowanego do franka szwajcarskiego, o wartości ponad 500 tys. zł. Udzielony został w 2008 roku przez GE Money Bank (obecnie należącym do banku BPH).
Powodowie domagają się stwierdzenia nieważności umowy, z kolei bank chce oddalenia powództwa, twierdząc, że umowa kredytu pozostaje zgodna z prawem. Czwartkowy werdykt TSUE jest ważny dla wszystkich frankowiczów, ale przede wszystkim staje się drogowskazem dla sądów. A tylko w ubiegłym roku wpłynęło do nich aż 28 tys. pozwów, w obecnym – ponad 5 tys. kolejnych.
Szacuje się, że w Polsce udzielono łącznie około 700 tys. kredytów we frankach, zobowiązania wciąż spłaca ponad 400 tys. osób.