Przed warszawskim sądem ruszył proces w sprawie głośnego zabójstwa 21-letniego radnego Igora W-K.
Przed sądem stanęła 26-letnia Karolina B., która została oskarżona o zabójstwo swojego partnera. Do makabrycznej zbrodni doszło w kwietniu 2021 roku na warszawskim Wilanowie. Młodego radnego znaleziono na klatce schodowej. Mężczyzna trzymał się za brzuch i mocno krwawił. Pochylała się nad nim Karolina B. Mężczyzna zmarł po kilkudziesięciu godzinach w szpitalu.
15-centrymetrowy nóż
Karolina B., która była prezeską w fundacji Portia i wpływową działaczką stowarzyszenia KoLiber, przed sądem przekonywała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku i nie przyznała się do winy. Podkreśliła, że nie jest zabójczynią. Jak tłumaczyła, feralnego wieczoru dostała ataku paniki. Jej partner chciał iść do apteki, a ona wybiegła za nim z długim nożem. Śledczy ustalili, że przyczyną śmierci był cios zadany 15-centymetrowym ostrzem. Warto dodać, że kobieta trenowała szermierkę i brała udział w turniejach szpady sportowej.
– Wybiegłam za nim, by mu powiedzieć, że jest nieczynna. Nie wiem, dlaczego miałam nóż w ręce – mówiła Karolina B.
Kobieta przyznała jednak, że była pod wpływem substancji psychotropowych, bo w feralną noc piła alkohol i paliła papierosy z zawartością substancji psychoaktywnych.
Chora miłość
Karolina B. przyznała, że kochała zamordowanego Igora i była uzależniona od tej miłości.
– Kochałam go. Byłam od tej miłości uzależniona – płakała przed sądem oskarżona.
Świadkowie przyznali, że kobieta była chorobliwie zazdrosna.
Źródło: fakt.pl