– Plany inwestycyjne to plany jak najszybszego wyjścia z kryzysu koronawirusowego. Dziękuję prezydentowi Andrzejowi Dudzie za pomoc przy konstruowaniu tego planu – powiedział szef rządu.
Na posiedzeniu gabinetu uchwalono, że na drogi przeznaczonych zostanie dodatkowo 21 mld zł. – To przede wszystkim inwestycje na trasie S6 oraz ważna droga ekspresowa S10 łącząca Toruń z Bydgoszczą, a także szereg innych dróg w całej Polsce – oświadczył szef rządu. W planie wymienione są: droga S3, droga ekspresowa S10, droga S7, droga S8, droga S5, droga krajowa nr 75, droga S74, droga krajowa nr 62, droga S19.
– Plan Dudy to obrona miejsc pracy – mówił premier. Jak dodał, same inwestycje drogowe przyniosą „setki tysięcy dodatkowych miejsc pracy, także w branżach związanych pośrednio”, nie podał jednak dokładniejszej szacowanej liczby.
Szef rządu w swym wystąpieniu po raz pierwszy użył sformułowania „plan Dudy”. Jak wyjaśniał, plan ten, zakładający inwestycje, jest jedynym remedium na kryzys wywołany koronawirusem po to, aby „jak najszybciej wróciła normalność”. To ewidentne wsparcie dla urzędującego prezydenta w kampanii, która ostatnio skręciła mocno w kierunku spraw światopoglądowych, zostawiając w tyle sprawy gospodarcze i społeczne. Morawiecki podkreślił, że plan Dudy może być realizowany jedynie „w zgodzie”. To jasny przekaz dla wyborców: jeśli wygra przeciwnik obecnego prezydenta, cała koncepcja legnie w gruzach. I nie będzie nowych miejsc pracy. Bezrobocie bowiem, jak powiedział premier, było „zmorą rządów pana Budki i pana Trzaskowskiego”. Tym samym jednocześnie wskazując na głównego rywala Andrzeja Dudy w wyścigu do najważniejszego urzędu w państwie.
– Bezrobocie skoczyło wówczas z poziomu 8 proc. do 14 proc. A Platforma nie potrafiła znaleźć na to rozwiązania – stwierdził Mateusz Morawiecki.
Szef rządu ewidentnie wrócił do narracji, która zakładana była na starcie kampanii: z wewnętrznych badań zamawianych przez PiS wynikało, że Polakom najbliższe są sprawy bytowe w niepewnych czasach koronawirusowego kryzysu.