Mącznik młynarek (Tenebrio molitor) to owad, który za jakiś czas pojawi się w sklepach spożywczych w państwach UE. Mącznik jest chrząszczem z rodziny czarnuchowatych. W naturze owada tego zazwyczaj możemy spotkać w produktach żywnościowych – np. w niehigienicznie utrzymywanych magazynach zboża i mąki. Jego larwy osiągają rozmiar do 30 mm i wkrótce na terenie UE można je będzie kupić w całości (w postaci suszonej) albo zjeść ciastko czy lizaka z nimi właśnie w składzie.
Co więcej – suszone żółte robaki mogą być wkrótce dostępne w sklepach także w postaci sproszkowanej, jako składnik makaronów i ciastek, czy też mogą być oferowane jako ekologiczne kotlety zamiast… schabowego. Dla tradycyjnych mięsożerców brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale wystarczy poszperać w sieci – moda na robaki na talerzu pomału staje się faktem.
Zgodę na mącznika wydał już Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Przed wpisaniem larw do katalogu „nowej żywności” zostały one przebadane i EFSA uznała (w styczniu br.), że są bogatym źródłem białka, tłuszczu i błonnika – tym samym chrząszcz może służyć za „zrównoważone źródło pożywienia o niskiej emisji dwutlenku węgla”. Ekologiczny „specjał” nie jest jednak wskazany dla wszystkich. U osób uczulonych na krewetki i roztocza może on wywołać reakcję alergiczną.
Po wydaniu pozytywnej opinii na temat larwy chrząszcza mącznika młynarka jako nowego produktu spożywczego, w kolejce po „certyfikat” czeka już kolejnych 14 gatunków owadów, a wśród nich świerszcze i szarańcza (suszona, jak i… świeża).
Żywność z owadów – tanio i ekologicznie
Do wyprodukowania 1kg wołowiny wykorzystuje się ok. 14,5 tys. litrów wody, wieprzowiny – ok. 6 tys. litrów, a mięsa drobiowego – ponad 4 tys. litrów. Produkcja 1 kg żywności z owadów pochłania tylko 1 litr wody.
Do tego dochodzi kwestia emisji dwutlenku węgla. Według danych Światowego Forum Ekonomicznego podczas produkcji 1 kg wołowiny powstaje tyle samo CO2, ile emituje samochód przejeżdżając 27 km. Uzyskanie 1 kg wołowiny wiąże się z zanieczyszczeniem atmosfery 26 kg dwutlenku węgla. W przypadku wieprzowiny jest to odpowiednio 8 kg, a drobiu 3,5 kg. Dla porównania – produkcja kilograma żywności z owadów wiąże się z emisją 1 grama dwutlenku węgla do atmosfery.
Bogactwo składników odżywczych
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) pojawienie się na rynku owadów jako pożywienia to bardzo dobre posunięcie. Chrząszcze zawierają duże ilości błonnika, tłuszczu i białka. Z kolei koszty produkcji białka zwierzęcego stale rosną, dlatego pojawienie się tej alternatywy jest pozytywne nie tylko pod względem zdrowotnym, ale również ekonomicznym i ekologicznym.
Specjaliści przekonują też, że jedzenie owadów jest korzystne dla zdrowia, ale również dla naszej planety. Do stworzenia jedzenia z owadów – w porównaniu do produkcji mięsa – potrzeba znikomej ilości paszy i wody, nie mówiąc już o niewielkiej emisyjności CO2. Dane są alarmujące, ale czy przekonają mięsożerców do rezygnacji z mięsa na rzecz owadów?
To się okaże w przyszłości. Z pewnością kluczowym wyznacznikiem będzie cena. Jeszcze nie wiadomo, ile będą kosztowały produkty na bazie larw mącznika młynarka, bo w Polsce to wciąż niewielka nisza.
Druga kwestia to zmiana nastawienia do jedzenia owadów. Drobiem, wieprzowiną czy rybami zajadamy się od pokoleń, a owady to cały czas w naszym rejonie świata nowość, do której wiele osób podchodzi z dystansem.
Unia Europejska, w ramach walki z głodem na świecie oraz w celu ograniczenia hodowli zwierząt ze względu na jej negatywny wpływ na środowisko, opracowała specjalną strategię. Dzięki niej do masowej produkcji mają być sukcesywnie dopuszczane składniki z tzw. listy novel food (nowa żywność). To określenie na alternatywne produkty, które nie były – w znacznym stopniu – wykorzystywane przy produkcji żywności na terenie UE przed 1997 rokiem. Pojęcie to może się odnosić zarówno do innowacyjnej żywności wytwarzanej przy użyciu nowoczesnych technologii, jak i do składników tradycyjnie spożywanych poza terenem UE. Podobną strategię od dawna rekomenduje ONZ, postulując wprowadzenie przepisów, które będą ułatwiały producentom żywności sprzedaż oraz wytwarzanie tego typu produktów i dodatków do żywności.
Jednym z argumentów części ekologów „za owadami” (jeśli już ktoś nie chce być wegetarianinem) jest m.in. fakt gwałtownego kurczenia się lasów amazońskich, których ogromne połacie zamieniane są w pastwiska.
Wszystko to prawda, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, dlatego warto przyglądać się strategii ONZ i UE ws. novel food. Do każdej strategii warto podchodzić zdroworozsądkowo, w przeciwnym wypadku łatwo wylać dziecko z kąpielą. Wszak to chyba nie na terenie UE rosną lasy tropikalne wycinane „pod hamburgery”…