Dr Kai-Fu Lee jest prezesem i dyrektorem generalnym Sinovation Ventures – przewodniczącym Instytutu Sztucznej Inteligencji firmy. Sinovation zarządza kapitałem inwestycyjnym w wysokości 1,7 mld dolarów i jest czołową firmą venture capital, wspierającą rozwój najnowocześniejszych chińskich firm technologicznych. Co ciekawe, Kai-Fu Lee był w przeszłości prezesem Google China i zajmował stanowiska kierownicze w Microsoft i Apple. Te doświadczenia dały autorowi książki „Inteligencja Sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata” unikatowe i wielowymiarowe spojrzenie na rozwój technologiczny Chin i USA.
Chiny mocno wkraczają do technologicznej gry
To właśnie obszar rozwoju nowych technologii, a w szczególności sztucznej inteligencji, a nie bezpośrednia rywalizacja militarna (gdzie oczywiście najnowocześniejsze technologie są wykorzystywane), będzie – zdaniem większości ekspertów – głównym obszarem rywalizacji mocarstw. Od samego początku badań i wykorzystania SI, czyli lat 80., niekwestionowanym liderem w tym obszarze są Stany Zjednoczone. Jednak ostatnie lata to niebywały skok w tej dziedzinie Chin, które generują setki nowych startupów i rozwiązań.
Badania nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji od kilku lat są jednym z priorytetów władz Chin, które wspierają rozwój w tej dziedzinie. Według Kai Fu-Lee są już obszary w wykorzystaniu SI , w których Państwo Środka jest światowym liderem – takie jak „Internetu rzeczy”, czyli komunikowanie się urządzeń podłączonych do Internetu między sobą, czy wykorzystanie SI w dronach, co wywołuje oczywiste zaniepokojenie USA, które oskarżają Chiny o kradzież technologii i nakładają ograniczenia na dostęp chińskich firm do amerykańskiego rynku.
Chińczycy, w przeszłości opierający swój rozwój na kopiowaniu rozwiązań zachodnich, dysponują dziś jednak autonomiczną i niezależną ścieżką technologiczną. Tamtejsi giganci technologiczni, tacy jak: Alibaba, Baidu, Tencent (twórca kompleksowej aplikacji WeChat), czy Didi tylko z pozoru przypominają swoich zachodnie odpowiedników, jak Amazon, Google, Facebook, czy Uber. W rzeczywistości są konglomeratami, które tworzą technologiczne innowacje z „chińską specyfiką” i nie ustępują amerykańskim gigantom. Chińczycy mają także swoją własną „Dolinę Krzemową” – dzielnicę w Pekinie Zhongguancun (dżong-guan sun), gdzie powstają najnowsze innowacje.
Co sprzyja Chińczykom?
Amerykanie są obecnie niekwestionowanymi liderami w rozwoju sztucznej inteligencji, ale Chińczycy coraz mocniej depczą im po piętach. Sprzyjają im z pewnością wielkość populacji, ale także kultura przedsiębiorczości, podlegająca zasadzie „zwycięzca bierze wszystko”, a także mechanizmy długoterminowego finansowania startupów w modelu venture capital i rządowe zachęty do rozwoju sztucznej inteligencji. Rynek chiński wyróżnia ogromna konkurencja technologiczna i krótki czas od stworzenia innowacji do jej praktycznego wykorzystania.
Atut wielkości populacji – prawie 1,5 mld ludzi w granicach jednego państwa – jest z pewnością ogromnym plusem w kontekście analizy zachowań użytkowników sieci, która jest niezbędna do wykorzystania potencjału sztucznej inteligencji. SI tym lepiej i szybciej się uczy, im więcej danych o otoczeniu i użytkownikach otrzymuje. Chiny i Chińczycy mają także odmienne do zachodniego podejście do ochrony prywatności i danych osobowych, co umożliwia bardziej nieskrępowany rozwój technologiczny. Dla społeczeństw zachodnich fundamentem jest ochrona prywatności i kontrola wykorzystania danych.
Sztuczna inteligencja zwiększy bezrobocie i nierówności?
„SI już dziś steruje wieloma z naszych ulubionych aplikacji i witryn internetowych, a w najbliższych latach będzie kierować naszymi samochodami, zarządzać naszymi portfelami, produkować większość kupowanych przez nas towarów i być może zabierać nam pracę. Takie zastosowanie SI to zarówno nadzieja , jak i zagrożenie, powinniśmy się przygotować na obie te możliwości” – ostrzega Kai-Fu Lee.
„Sztuczna inteligencja stanie się wkrótce tym, czym jest elektryczność – będzie wczechobecna i konieczna do życia” – podkreśla.
Jego zdaniem wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność za zapewnienie rozwoju świata, przyczyniającego się np. do tworzenia miejsc pracy, postępu w medycynie, przemian procesów przemysłowych, dostępu do lepszej edukacji, czy niezliczonych udogodnień naszego codziennego życia.
Według jego przewidywań w ciągu najbliższych 15 lat będziemy w stanie np. zautomatyzować 40-50 proc. miejsc pracy w USA. Nie znaczy to, że wszystkie te miejsca pracy znikną z dnia na dzień, ale zaczniemy obserwować coraz większą presję wywieraną na pracowników. Podobnie może być w Chinach i innych krajach rozwijających się. Może to powodować rosnące bezrobocie i poszerzające się nierówności.
Dzięki szerokiemu zastosowaniu sztucznej inteligencji w różnych dziedzinach gospodarki niepotrzebne staną się zawody, które bazują na automatycznej analizie danych. Będzie to robiła sztuczna inteligencja – sprawniejsza, szybsza i popełniająca mniej błędów. Dlatego nieuchronne jest, że na znaczeniu będą zyskiwać zawody wymagające empatii wobec drugiej osoby, bazujące na kontaktach międzyludzkich, emocjach i uczuciach, których nie nauczy się SI. Kai-Fu Lee apeluje więc do rządzących i biznesu o poważne zainteresowanie się przyszłymi skutkami masowego wykorzystania sztucznej inteligencji i opracowanie koniecznych rozwiązań zapewniających współistnienie robotów z ludźmi, tak by przyczyniało się ono do rozwoju świata i odkrycia sedna człowieczeństwa.
„Inteligencja Sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata” Kai-Fu Lee, wyd. Media Rodzina, 2019.