W jednej sprawie przeciwko Komisji Europejskiej wystąpiła gmina Kosakowo, a w drugiej – miasto Gdynia i port lotniczy Gdynia-Kosakowo sp. z o.o. popierane przez Rzeczpospolitą Polską.
W 2014 r. Komisja Europejska zakwestionowała pomoc publiczną, jaką Gdynia i Kosakowo przeznaczyły głównie na zmiany w infrastrukturze lotniska. Zgodnie z zaskarżoną decyzją beneficjent miał zwrócić dofinansowanie. Spółka pieniędzy nie oddała, bo nie miała z czego, a nieuregulowane zobowiązania sięgnęły blisko 110 mln zł – informuje serwis trojmiasto.pl.
Lotnisko w Babich Dołach jest świetnym (negatywnym) przykładem na to, jak wyglądają interesy prowadzone przez urzędników. Przez 10 lat tylko na wynajęcie i opłacenie prawników, którzy zajmowali się sprawami lotniska, Gdynia wydała ok. 3 mln zł. Równocześnie infrastruktura pasażerska, w tym terminal, niszczeje.
Hipokryzja Unii Europejskiej polega na tym, że słusznie zakazuje stosowania subwencji przez państwa członkowskie, ale sama dotuje każdego, kto się rusza i nie ucieka na drzewo. A trzeba pamiętać, że każda dotacja jest niekorzystna z punktu widzenia gospodarki, więc dobrze, że chociaż część z nich Bruksela zakazuje.