Fałszywe doniesienia o podłożeniu bomb wywołały panikę w stolicy Serbii, Belgradzie. Prawie sto szkół i innych miejsc publicznych zostało zamkniętych. Rząd twierdzi że to element wojny hybrydowej.
Panika w Belgradzie
Stolica Serbii została ogarnięta prawdziwą paniką w związku z fałszywymi doniesieniami o podłożeniu bomb w mieście. Ewakuowano prawie sto szkół i centrów handlowych. Wiele mostów, lotnisko i dworzec zostały zamknięte w samych godzinach szczytu. Musiało to kosztować miliony dolarów.
W żadnym ze zgłoszonych miejsc nie znaleziono żadnych bomb. Nie wiadomo też kto właściwie stoi za informacjami o bombach. Wszystko to musiało być niemałym szokiem dla całego kraju. Rząd upatruje winy za zdarzenie w siłach zza granicy. Choć może się to wydawać absurdalne istnieje powód aby przypuszczać że jest to efekt celowego działania pewnych państw Europy a raczej ich obywateli.
Wojna hybrydowa w Serbii
Minister Spraw Wewnętrznych rządu w Belgradzie oskarżał państwa Europy jakoby był to element wojny hybrydowej przeciwko jego krajowi. Zarzut ten wydaje się być absurdalny jednak może mieć w sobie ziarno prawdy. Prawie na pewno nie stoją za tym jednak rządy krajów starego kontynentu niechętnych Serbii. Minister wspominał że jego kraj dostaje wiele gróźb z kierunku reszty Europy. Ma to jednak swój powód. Serbia i Rosja zawsze były sojusznikami i teraz jest nie inaczej. Większość serbskiego społeczeństwa sympatyzuje z Rosją a sam rząd pasywnie wspiera działania Putina na Ukrainie.
Cała akcja mogła być odwetem jakiejś europejskiej grupy za wspieranie Rosji np. Anonymous. Tego typu grupy sabotowały rosyjską infrastrukturę więc dlaczego nie ich sojuszników? Jedynym co nie pasuje jest fakt że takie grupy lubią się chwalić swoimi akcjami. Alternatywnie mogła być to grupa opozycyjna w samej Serbii która mogła chcieć się sprzeciwić działaniom rządu jednocześnie pozostając anonimowym. Możemy się nigdy nie dowiedzieć prawdy.
Źródło: PAP