To spadek liczby palaczy dyktuje sytuację na światowym rynku sprzedaży papierosów. Coraz więcej państw w Europie dąży do wyeliminowania papierosów z rynku. Zgodnie z informacją zawartą na stronie Głównego Inspektora Sanitarnego strategię „końca gry” (endgame) przyjęły następujące państwa: Irlandia – do 2025 roku, Szwecja – do 2025 roku, Finlandia – do 2030 roku, Dania – do 2030 roku, Polska – do 2030 roku, Szkocja – do 2034 roku. Celem tej strategii jest zasadnicze ograniczenie liczby palaczy w społeczeństwie (do 5%).
Również Polska wpisuje się w ten schemat i chce w okresie 10 lat stać się państwem wolnym od papierosów. Te założenia i cele mogą budzić jak najbardziej uzasadniony niepokój polskich plantatorów tytoniu, ponieważ nasz kraj jest obecnie drugim rynkiem w Europie pod względem produkcji papierosów i czwartym rynkiem, jeśli chodzi o ich konsumpcję. Przy takich założeniach, inną możliwością zarówno dla palaczy, jak i plantatorów tytoniu, wraz ze stopniowym wypieraniem papierosów z rynku, będą w coraz większym stopniu wyroby nowatorskie. Będą one stanowiły de facto jedyną realną szansę dla polskich plantatorów tytoniu na sprzedaż ich surowca.
Akcyzą w rolników
Szczególnie niebezpieczna dla przyszłości polskich plantatorów tytoniu jest postulowana przez niektórych lobbystów kolejna podwyżka akcyzy dla producentów podgrzewaczy tytoniu.
Wśród argumentów podnoszonych przez zwolenników kolejnego uderzenia akcyzowego w sektor nowatorskich wyrobów tytoniowych pojawiają się tezy, jakoby polscy plantatorzy tytoniu mieli zyskać więcej na rosnącej pozycji producentów płynów do e-papierosów, mimo że te… nie zawierają tytoniu. Zawierają natomiast półprodukty, które najczęściej przybywają nad Wisłę z Chin i innych azjatyckich państw oraz nikotynę uzyskaną metodami syntetycznymi.
Nie trzeba być wybitnym znawcą sytuacji branży tytoniowej, aby zauważyć, że e-papierosy w niczym nie przysłużą się środowisku rolników-plantatorów. Przysłużyć im mogą się natomiast nowatorskie wyroby tytoniowe, które – jak sama nazwa wskazuje – zawierają… no właśnie – tytoń.
Tytoń, którego konsumenci poszukują w formie mającej zmniejszoną szkodliwość dla zdrowia. Stąd powolny, ale stały wzrost zainteresowania kategorią nowatorskich wyrobów tytoniowych. Nie tak dawno temu amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) wydała zgodę na rozpoczęcie sprzedaży podgrzewaczy tytoniu jednej z wiodących firm. Po dalszej weryfikacji badań FDA uznała, że jest to produkt właściwy dla ochrony zdrowia publicznego, ponieważ wytwarza toksyny w znacząco mniejszych dawkach aniżeli papierosy tradycyjne. O tym jednak, zgodnie z polskim prawodawstwem, informować opinii publicznej producenci nie mogą. Na tym także tracą plantatorzy tytoniu.
To osłabi branżę
To jednak nie przeszkadza konsumentom w samodzielnym rozumowaniu. Zgodnie z nim, podejmują oni świadome wybory i coraz częściej wybierają kategorie o zmniejszonej szkodliwości dla zdrowia. Ten trend utrzymuje się od lat, a innowacyjne rozwiązania stanowią na niego odpowiedź.
Co jednak – wracając do meritum – gdy prawodawca ulegnie namowom lobbystów i kolejny raz, w myśl nieuzasadnionej idei, podniesie podatek akcyzowy na jedną tylko kategorię nowatorskich wyrobów tytoniowych? Osłabi w ten sposób branżę, która długoterminowo może zapewnić budżetowi krociowe wpływy podatkowe oraz doprowadzi do podwyżki cen produktów, która ponownie odbije się na Bogu ducha winnych plantatorach tytoniu. Rząd, ulegając zewnętrznym wpływom, uderzyłby zatem w sektor rolny, w którym Polska zajmuje czołowe miejsca w Europie i na świecie.
Podwyższenie podatku akcyzowego tylko na podgrzewacze tytoniu odbierze najmniej zamożnym konsumentom prawo do wyboru produktów o zmniejszonej szkodliwości dla zdrowia. Ponadto Polska będąca obecnie liderem w produkcji tradycyjnych wyrobów tytoniowych w Europie, może stracić perspektywy przejęcia pozycji lidera również w wytwarzaniu tej kategorii produktów.
Posłuchajcie plantatorów!
Co ważne, sami plantatorzy wprost wyrażają swoje zdanie, upatrując w kategorii nowatorskich wyrobów tytoniowych jedynej perspektywicznej szansy na zbycie swojego surowca. Jeśli kategoria ta nadal będzie traktowana jak tarcza strzelnicza dla konkurencji działającej – tak każą myśleć fiskalne konsekwencje – w świadomej lub nieświadomej kooperacji z decydentami, największymi przegranymi okażą się polscy rolnicy-plantatorzy. Będą musieli oni przebranżowić swoje gospodarstwa lub na dobre porzucić działalność rolniczą.