Odbyły się wybory w Australii. Przez ostatnie dziewięć lat w kraju tym rządzili konserwatyści. Te wybory jednak przegrali i będą musieli oddać władzę.
W Australii premierem był do tej pory Scott Morrison. Fatalny wizerunek dotychczasowego szefa rządu wpłynął jednak na wyniki wyborów. Przykładowo, gdy były pożary w Australii i kraj ten przechodził kryzys z tego powodu, Morrison postanowił pojechać sobie na urlop na Hawaje i nie poinformował o tym opinii publicznej. Mocno odbiło się to na zarówno jego wizerunku jak i całej partii.
System wyborczy w Australii jest dość skomplikowany, ponieważ oprócz tradycyjnego głosowania na swojego kandydata, wyborcy mogą również wybrać kandydatów swoich kolejnych opcji. Najpierw oblicza się głosy pierwszego wyboru. Jeśli dany kandydat otrzyma ponad 50% to wygrywa w danym okręgu. Jeśli jednak żaden nie zdobędzie takiego wyniki to ostatni kandydat odpada, a głosy na niego oddane są dzielone na innych kandydatów zgodnie z porządkiem wskazanym przez wyborcę. W teorii ma to sprawić, żeby system ma być bardziej demokratyczny, w praktyce jednak partie zawierają ze sobą umowy o wzajemnym partnerstwie i mówią ludziom kogo wskazać jako kandydata kolejnych opcji. Siła sugestii jest bardzo znaczna.
Wybory są więc skomplikowane, a cała procedura sprawia, że niezwykle się wydłużają.
Dziś już jednak wiemy, że kolejnym premierem zostanie Anthony Albanese z Partii Pracy. Ma on zdecydowanie lewicowe poglądy w kwestiach światopoglądowych (obyczajowych), jednakże w sprawach gospodarczych pozostaje on raczej umiarkowany. Poza tym zapowiada on bardzo śmiałą walkę z globalnym ociepleniem. Chce on zmniejszyć emisję o 50% do 2030, choć zapowiada, że pragnąłby zrealizować ten cel nawet szybciej. Ponadto chce zaostrzyć kurs wobec Chin, które prowadzą ekspansywną politykę oraz zacieśnić stosunki ze Stanami Zjednoczonymi oraz Wielką Brytanią.
Źródło:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2166665,1,wielka-zmiana-w-australii-konserwatysci-oddaja-wladze.read
