O Stowarzyszeniu „Memoriał” pisaliśmy na łamach fpg24.pl w sierpniu br. w związku ze śmiercią jednego z jego współzałożycieli prof. Sergieja Kowalowa. Ten rosyjski naukowiec był otwartym krytykiem polityki Kremla i rządów Władimira Putina. Kowalow mówił wprost, co myśli o wojnie w Czeczeni, wojnie z Gruzją czy aneksji Krymu i dawał rady Zachodowi, jak ma postępować w relacjach z Rosją. Jako członek „Memoriału” otwarcie upominał się też o rehabilitację ofiar stalinowskich zbrodni i o wyjaśnienie zbrodni Katyńskiej.
Wszystko wskazuje na to, że rosyjskie władze – pięć miesięcy po śmierci najbardziej znanego na świecie członka „Memoriału” – postanowiły raz na zawsze zamknąć usta stowarzyszeniu.
Po ogłoszeniu decyzji ws. „Memoriału” przed siedzibą Sądu Najwyższego w Moskwie, na znak wsparcia dla organizacji, zgromadziło się ponad sto osób. Świadkowie twierdzą, że rosyjskie służby zatrzymały kilka z nich za próbę rozwieszania plakatów.
27 grudnia, na dzień przed wydaniem wyroku zakazującego działalności „Memoriału”, sąd w Pietrozawodsku (na północy Rosji) podwyższył wyrok dla współpracownika stowarzyszenia historyka Jurija Dmitrijewa. Według „Memoriału” jest to próba zastraszenia jego członków i zarazem zaplanowana akcja wobec niezależnego historyka, który został oskarżony o czyny seksualne wobec niepełnoletniej, przybranej córki. Sąd zwiększył Dmitrijewowi karę więzienia z 13 do 15 lat. Dmitrijew od lat badał historię stalinowskich zbrodni, co nie jest na rękę obecnej władzy tęskniącej za czasami ZSRR. Według członków stowarzyszenia charakter postawionych zarzutów ma na celu skompromitowanie działalności całej organizacji.
Adwokat Maria Ejsmont, która reprezentuje „Memoriał”, zapowiedziała odwołanie się od wyroku sądu, który oceniła jako nielegalny i bezpodstawny. Odwołanie od krzywdzącej decyzji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zapowiedział też szef „Memoriału” Jan Raczyński. Dodał on, że niemożliwe jest całkowite powstrzymanie działalności, gdyż stowarzyszenie posiada struktury niebędące osobami prawnymi. Wypowiedź Raczyńskiego może niestety skutkować kolejnymi represjami ze strony Kremla.
Wrogie działania wobec tego stowarzyszenia – za którymi stali zazwyczaj „nieznani sprawcy” – nasiliły się od października br. „Nieznani sprawcy” zdemolowali np. moskiewskie biuro „Memoriału” – dokładnie w dniu premiery pokazu filmu Agnieszki Holland „Obywatel Jones”. Film opowiada o czasach wielkiego głodu na radzieckiej Ukrainie, na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Milicja oczywiście nie potrafiła znaleźć winnych dewastacji biura, za to wydział bezpieczeństwa gospodarczego i przeciwdziałania korupcji moskiewskiej milicji zażądał od „Memoriału” przedstawienia szczegółowej dokumentacji dotyczącej funkcjonowania organizacji od chwili jej założenia w 1989 r.
Sprawa obrony stowarzyszenia połączyła w ostatnich tygodniach polityków i działaczy reprezentujących różne środowiska ideowe. 19 listopada laureaci Pokojowej Nagrody Nobla – były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow i redaktor naczelny „Nowej Gaziety” Dmitrij Muratow – zaapelowali do Prokuratury Generalnej Rosji o wycofanie wniosku o likwidację „Memoriału”. „Celem wieloletniej działalności „Memoriału” zawsze było przywrócenie historycznej sprawiedliwości, zachowanie pamięci o setkach tysięcy zabitych i poszkodowanych podczas represji oraz niedopuszczenie do podobnych wydarzeń teraz i w przyszłości” – napisali we wspólnym apelu Gorbaczow i Muratow.
Zdaniem dra Wojciecha Stanisławskiego z Ośrodka Studiów Wschodnich próba całkowitej likwidacji „Memoriału” jest „bardzo wyraźnym sygnałem całkowitego zerwania z tradycją demokratyczną Rosji”. „To czytelna demonstracja władz na Kremlu. Stawiane zarzuty są papierowe i tak mają wyglądać, ponieważ nie chodzi tylko o likwidację niezależnego nurtu badawczego, ale również pokazanie, że możliwe jest zlikwidowanie nawet tak sztandarowej organizacji jak Memoriał” – mówi dr Stanisławski.
28 grudnia Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej przychylił się do wniosku prokuratury generalnej w sprawie likwidacji Stowarzyszenia „Memoriał” oraz jego regionalnych oddziałów. Sąd podtrzymał argumentację oskarżycieli, którzy stwierdzili, że organizacja „spekuluje” wokół tematu represji i tworzy fałszywy obraz ZSRR jako terrorystycznego państwa, zniekształca historię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i rehabilituje niemieckich zbrodniarzy. W trakcie wystąpień stron przedstawiciele prokuratury generalnej twierdzili, że stowarzyszenie narusza prawo, a także ignoruje wymogi ustawy o tzw. zagranicznych agentach, która nakłada na tego rodzaju organizacje oznaczanie swoich materiałów, jako finansowanych ze źródeł zewnętrznych.
Warto pamiętać, że oprócz Sergieja Kowalowa współzałożycielami „Memoriału” było wielu innych rosyjskich dysydentów, a wśród nich m.in. Andriej Sacharow, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1975 r.
Mottem stowarzyszenia jest: „Prawda o przeszłości w trosce o teraźniejszość i przyszłość”, a jednym z pierwszych przejawów jego działalności było wzniesienie pierwszego w Moskwie monumentu upamiętniającego ofiary komunizmu. 30 października 1990 r. na placu Łubiańskim, naprzeciw siedziby KGB, ustawiono kamień pochodzący z Wysp Sołowieckich (miejsca narodzin Archipelagu Gułag). Plac szybko stał się najważniejszym w Moskwie miejscem oddawania czci ofiarom systemu komunistycznego. Kilka podobnych głazów ustawiono z inicjatywy „Memoriału” także w innych miastach Rosji. Z inicjatywy i przy udziale stowarzyszenia w 1991 r. uchwalona też została w Rosji ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych. Dzień 30 października, a więc rocznica odsłonięcia Kamienia Sołowieckiego, została ustanowiona Dniem Pamięci Ofiar Represji Politycznych.
To co dzisiaj można zrobić, to maksymalnie nagłośnić decyzję Sądu Najwyższego Rosji o likwidacji Stowarzyszenia „Memoriał”. Niebawem przypomnimy też przeprowadzony pięć lat temu w Polsce wywiad z prof. Sergiejem Kowalowem, który – jak się okazuje – właśnie dzisiaj stał się jeszcze bardziej aktualny. Na koniec – warto pamiętać „żarcik” człowieka, który obecnie rządzi Rosją: „Granica Rosji nigdzie się nie kończy”.