Stowarzyszenia i izby hotelarskie, pertraktując z rządem, proponowały różne rozwiązania, które pozwoliłyby odmrozić branżę; między innymi opracowany został uniwersalny protokół sanitarny „Bezpieczna Gościnność Usługowa”. Rząd odrzucił wszystkie propozycje.
Epidemiolodzy wskazują najczęściej, że obiekty noclegowe nie przyczyniają się do wzrostu zachorowań na Covid-19. Goście nie tłoczą się w nich, jak to ma miejsce np. w środkach komunikacji, supermarketach, czy galeriach handlowych. Mieszkają w osobnych pomieszczeniach (pokoju, apartamencie czy domku). Po każdym gościu wszystko jest dezynfekowane i skrupulatnie sprzątane. Standardy czystości w obiektach noclegowych zostały z powodu epidemii wyśrubowane; często nawet do poziomów szpitalnych. Także sami goście wybierają najchętniej takie miejsca, które dbają o odpowiednią dezynfekcję pomieszczeń. Podróżujący, korzystając z takich obiektów, nie znajdują się więc w strefie największego ryzyka; na dodatek są to najczęściej osoby w wieku 25-45 lat.
Badanie przeprowadzone na zlecenie Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie przez warszawską agencję Selectivv wskazuje, że w okresie letnich wakacji, gdy ruch turystyczny w górach był wzmożony, nie doszło do znaczącego wzrostu zakażeń koronawirusem (patrz wykres).
Powinniśmy być już w „strefie żółtej”
W ogłoszonym 21 listopada ub. r. przez premiera Mateusza Morawieckiego planie 100 dni solidarności w walce z COVID-19 owe sto dni należy liczyć od momentu ich ogłoszenia, tj. od 21 listopada. Kończyć się powinny 28 lutego 2021 roku. Koniec ferii przypada przy tym dopiero na 58 dzień tych, zapowiadanych przez rząd, stu dni solidarności .
Grafika prezentowana na listopadowej konferencji prasowej rządu wskazywała, że w razie wysokiego poziomu zachorowań, zostanie od 28 grudnia ub. r. ustanowiona strefa czerwona. Jeśli jednak zachorowania spadną do średniej tygodniowej na poziomie 9400, to będzie obowiązywała strefa żółta. To zaś powinno skutkować m. in. otwarciem obiektów noclegowych.
– 27 grudnia 2020 roku średnia z tygodnia wstecz ukształtowała się na poziomie 7872 przypadków dziennie, z powodzeniem umożliwiając już wtedy wprowadzenie strefy żółtej, czyli otwarcie obiektów – twierdzą przedstawiciele branży hotelowej.
Również ostatnie półtora tygodnia wskazuje, według statystyk Ministerstwa Zdrowia, na niski średni poziom zakażeń i malejącą liczbę zgonów „z powodu COVID-19”.
Do myślenia daje także fakt skumulowania ferii zimowych w okresie 4-17 stycznia 2021 roku.
Niewłaściwe założenia?
Rząd w swoich materiałach na stronie planu 100 dni solidarności w walce z COVID-19 odwołuje się do badań (danych z telefonów komórkowych) z USA (link). To one miały wskazywać ekspertom, także w innych krajach europejskich, na konieczność zamykania obiektów, w tym także hotelowych. Tymczasem dane z lokalizacji smartfonów mówią jedynie, gdzie zakażone osoby przebywały najdłużej. Nie dowodzą natomiast w żaden sposób, gdzie doszło do zakażenia.
Tak naprawdę nie ma żadnych jednoznacznych badań ani danych, które wykazują zwiększenie zachorowań, gdy użytkowane są obiekty noclegowe.
Lockdown przez całą zimę?
Teraz okazało się, że obiekty noclegowe będą zamknięte co najmniej do końca stycznia. A może lockdown ma potrwać nawet do 28 lutego lub jeszcze dłużej? Pośrednio może na to wskazywać wypowiedź wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olgi Semeniuk. Czy więc minister zdrowia w porozumieniu z innymi, „właściwymi” resortami zamierza zamknąć obiekty noclegowe na cały sezon zimowy?
Zarówno branża, jak i goście, muszą się domyślać, co zrobi rząd. Nie da się niczego zaplanować. Wierząc zapowiedziom i obietnicom, a myśląc przy tym pozytywnie, hotelarze wpadają w coraz większe tarapaty finansowe. Pozbawieni zostali też części pomocy z tarcz. Tarcza 6.0 nie przewiduje pomocy dla PKD 55.20, pod którym to kodem zarejestrowana jest większość obiektów noclegowych. Z kolei dla PKD 55.10, pod którym działają najczęściej hotele, pomoc jest mocno utrudniona.
Paweł Jan Grzesiowski, immunolog, pediatra, doktor nauk medycznych i nauczyciel akademicki jest zdania, że podejmowane decyzje o kolejnych obostrzeniach „są bardziej emocjonalne, niż racjonalne”. Według niego zamykanie sklepów czy hoteli nie jest kluczowym rozwiązaniem w walce z epidemią, bo „większość zakażeń odbywa się w domach”.
Czy aby na pewno są to decyzje emocjonalne? W branży hotelowej coraz częściej rozmawia się o możliwych przejęciach firm hotelarskich przez państwowy Polski Holding Hotelowy. Zwróciliśmy się do zarządu holdingu o komentarz w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.