W Polsce funkcjonuje dziś 810 ferm zwierząt futerkowych, na których utrzymuje się – według danych Wojewódzkich Inspektoratów Weterynarii z września tego roku – niemal 6,8 mln zwierząt. Są to norki amerykańskie, które stanowią ponad 94 procent ogółu inwentarza futrzarskiego w kraju oraz lisy pospolite, srebrzyste i polarne, jenoty, króliki, nutrie i szynszyle. Eksperci wskazują, że sektor futrzarski w Polsce posiada potencjał produkcyjny na poziomie 12-15 mln skór w skali roku.
W kolejnych latach przewiduje się wzrost popytu na skóry zwierząt futerkowych i podaży tego surowca, co już odzwierciedlają wzrosty cen na światowych aukcjach. Rodzima branża hodowli norek, zgodnie z szacunkami, przynosi roczne przychody od 400 mln do 600 mln euro. Natomiast wartość polskiego eksportu surowych i wyprawionych skór futerkowych wynosi 1,3 mld zł – takie dane podaje w swoim raporcie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Średnie zatrudnienie na fermach zwierząt futerkowych wynosi około 13 pracowników. Przy czym ferma, w której hodowanych jest 10 tysięcy samic jest potencjalnym źródłem zatrudnienia dla około 15 pracowników stałych i dodatkowych 10 w sezonie. Ferma utrzymująca powyżej 25 tysięcy samic to z kolei 45 stałych i 25 sezonowych miejsc pracy. Przedmiotowa branża pozwala dziś na zatrudnienie kilkudziesięciu tysięcy osób (łącznie z kooperantami); z czego około 10 tysięcy pracuje bezpośrednio przy hodowli, a kilkanaście tysięcy zatrudnionych jest w przedsiębiorstwach produkujących wyposażenie ferm, mieszanki paszowe czy produkty lecznicze, a także w powiązanych zakładach przetwórstwa rybnego i mięsnego.
Polska światowym liderem
Polska, dzięki wysokiej jakości dostarczanego surowca, nie odczuła spadków na światowych rynkach w takim stopniu jak jej najwięksi konkurenci. Niższe ceny spowodowane były przede wszystkim niekorzystną dla sektora sytuacją klimatyczną, która zmniejszyła popyt na skóry zwierząt futerkowych. W ostatnich miesiącach sytuacja zaczęła jednak ulegać znacznej poprawie, co dało rodzimym hodowcom nadzieję na lepsze jutro.
Trudno powiedzieć, jak ukształtuje się sytuacja legislacyjna, która wskazuje na zakusy likwidacji tego intratnego i pożytecznego sektora w Polsce. Rolnicy wciąż podejmują działania na rzecz zaniechania tego niezrozumiałego, z punktu widzenia ekonomii oraz etyki, działania. Ataki organizacji antyhodowlanych i sprzyjających lewicowemu światopoglądowi mediów nie ustają jednak od lat, a słynna Piątka dla zwierząt wciąż rozgrzewa opinię publiczną do czerwoności.
Profesjonalizm to jednak nie wszystko; polskim hodowcom zwierząt futerkowych pomógł los i nieporadność polityków z Danii i Holandii, którzy w panice spowodowanej przeświadczeniem, jakoby norki były znaczącym źródłem rozprzestrzeniania się koronawirusa, przystąpili do likwidacji krajowych stad. Szczególnie w przypadku Danii znalazło to szerokie przełożenie na światowy rynek, ponieważ kraj ten dostarczał, w szczytowym momencie, nawet ponad 20 mln skór w sezonie. Bezprawna – jak się okazało – decyzja o likwidacji duńskich ferm doprowadziła do dymisji tamtejszego ministra ds. rolnictwa Mogensa Jensena, który do dziś kaja się mediach, przepraszając rolników za pozbawienie ich dorobku życia. Także Chiny, drugi dotąd światowy dostawca, znacznie ograniczyły skalę dotychczasowej produkcji, pozostawiając jednak gotową do ponownego rozruchu infrastrukturę.
Wypadkową wszystkich tych działań jest zmiana na pozycji lidera światowej produkcji. Od miesiąca światowym czempionem jest Polska.
Co powinno się stać?
Wyrazem skrajnej nieodpowiedzialności rządu byłoby dziś kontynuowanie polityki mającej na celu likwidację sektora hodowli zwierząt futerkowych. Sami rolnicy mówią natomiast o konieczności konsolidacji. Jej efektem miałoby być powstanie polskiej aukcji skór, która miałaby szansę – funkcjonując na zasadach spółdzielczości rolnej – wyprzeć największych rynkowych konkurentów, stając się tym samym światowym centrum obrotu skórami zwierząt futerkowych.
Wcale nie brzmi to nieprawdopodobnie, gdy przyjrzymy się zasadom działania największej na świecie aukcji skór, czyli Kopenhagen Fur, która stanowi własność wspólną wszystkich tamtejszych hodowców.
Rozwój hodowli zwierząt futerkowych wpłynąłby także na zwiększenie rentowności sektora drobiarskiego w kraju, który może zyskać szerszą możliwość sprzedaży ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego. Rolnictwo stanowi system naczyń połączonych, o czym wiedzą drobiarze, którzy już dziś zacierają ręce licząc potencjalne zyski.
Polska ma szansę na długo usadowić się tronie światowego przemysłu futrzarskiego i rozdawać karty, dbając o rozwój tego sektora w naszym kraju.