Jak się okazuje przedsiębiorcy organizujący targi nigdy nie skorzystali z Tarczy 10.0. Do dziś brakuje im też wytycznych pozwalających w bezpieczny sposób, zgodnie z regułami tzw. reżimu sanitarnego, organizować imprezy targowe. Dotarł do nas list Komitetu Obrony Branży Targowej (KOBT), w którym przypomina się szefowi rządu, że branża targowa należy do najbardziej poszkodowanych przez trwającą już prawie dwa lata pandemię. Uważa się za wyjątkowo ignorowaną przez polskie władze – szczególnie przez resort Rozwoju i Technologii. Branża zatrudnia przeszło 40 tysięcy osób, a przed ogłoszeniem pandemii płaciła 0,75 mld zł podatków do budżetu państwa.
Przedstawiciele targowi mają poczucie krzywdy, bo firmy działające w tej branży w szczególnie bolesny sposób odczuły lockdowny, a organizowane zdalnie konferencje nie były w stanie zastąpić tych, które wcześniej odbywały się normalnie. KOBT zwraca też uwagę na fakt, że funkcjonowanie targów jest obecnie ograniczone, wobec braku możliwości obsługi polskich wystawców za granicą.
Sektor budowlany trudny dla MŚP
Chociaż wyglądając za okno być może tego nie widzimy, kryzys przeżywa także duża część sektora budowlanego. Jest to szczególne pokłosie lockdownów – są to skutki odłożonego w czasie kryzysu, który dopiero teraz się ujawnia. Jak już o tym pisaliśmy, aż 47 093 dłużników z branży budowlanej miało 1,54 mld zł zaległości na koniec 2021 roku. Te poważnej wielkości długi hamują rozwój firm, są kulą u nogi wielu przedsiębiorców niepozwalającą im się odbić w czasie, gdy gospodarka zdaje się już podnosić po pandemii.
Na restrykcje związane z pandemią nałożyły się jeszcze do niedawna bardzo wadliwe przepisy dotyczące zamówień publicznych. W efekcie kumulacji tych czynników mniejsi wykonawcy i podwykonawcy mają problem z odzyskaniem pieniędzy od dużych, często zagranicznych korporacji.
– Powszechną praktyką w branży jest podważanie zapisów umów. Przedsiębiorcy kierują więc faktury do windykacji sądowej, która często jest ostatnią deską ratunku, aby przywrócić płynność finansową – wyjaśnia Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Szacuje się, że w 2021 r. przeprowadzono 1888 postępowań restrukturyzacyjnych, z czego 160 dotyczyło firm z branży budowlanej. Zbankrutowało 51 przedsiębiorstw. Nadal największe ryzyko w łańcuchu przedsiębiorstw obsługujących budowę ponoszą małe i średnie firmy. Są one ostatnie, którym płacone jest wynagrodzenie za wykonane usługi. Generalni wykonawcy, unikając płatności, zasłaniają się drożejącymi materiałami budowlanymi i nośnikami energii, które mogą mieć wpływ na wartość wykonawstwa danego odcinka budowy.
Pożegnanie z hotelami i restauracjami
Z wieloma lubianymi obiektami turystycznymi czy restauracyjkami przyjdzie nam się pożegnać na zawsze. Branża HoReCa była jedną z tych, które najbardziej ucierpiały wskutek lockdownów i która nadal cierpli przez rygorystyczne obostrzenia. Według Barometru EFL 52,5 proc. hoteli, restauracji i firm cateringowych prognozuje spadek zamówień w swoich lokalach w pierwszych trzech miesiącach tego roku. To najwyższy wynik wśród sześciu badanych branż. Pogorszenia płynności spodziewa się niemal połowa przedsiębiorców. Firmom prowadzącym usługi hotelowe itp. brakuje pieniędzy na opłaty czynszów za najem lokali, na wynagrodzenia pracowników i oczywiście na spłatę dotychczasowych zobowiązań. Wszystko to zaś odbywa się pod presją inflacyjnych wzrostów, w których największy udział mają podwyżki cen energii elektrycznej i gazu. Rosną też obciążenia podatkowe oraz koszty wynagrodzeń – presja na ich wzrost jest widoczna szczególnie w tych branżach i sektorach, gdzie najbardziej brakuje pracowników.
Oczywiście można powiedzieć, że część restauratorów czy hotelarzy jest sama sobie winna. Stosowali – lub nadal stosują – nieracjonalną i drastyczną segregację sanitarną oczekując od swoich gości paszportów covidowych, co ogranicza frekwencję i obłożenie hoteli przekładając się na spadek obrotów. Nie zmienia to faktu, że poszkodowani lockdownami i bezsensownymi obostrzeniami są wszyscy. Cierpi cała polska gospodarka.
Przyjdzie jeszcze czas, by w surowy sposób rozliczyć stosowne władze i instytucje – zarówno z niszczenia polskiej gospodarki, jak i ze zmarnotrawienia wielu miliardów pomocy publicznej w ramach tak zwanej pomocy tarczowej (tak, jak to się już dzieje w przypadku „Polskiego Ładu”). To jest naprawdę tylko kwestia czasu.