Państwa będą mogły nakładać podatek na wygenerowane za granicą zyski miejscowych firm, jeżeli powstaną one w kraju, gdzie stawka CIT będzie niższa niż 15-procentowa. – Jeżeli jest łamane prawo i firmy celowo unikają podatków, oszukują, to oczywiście należy z tym walczyć. A kwestia zdefiniowania miejsca świadczenia działalności i związanymi z tym obowiązkami podatkowymi to osobna sprawa. Od kilku lat trwają prace w tym zakresie w OECD, ale nie osiągnięto dotychczas konsensusu – mówi dr Sławomir Dudek, wiceprezes zarządu, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Globalny CIT – zyski i straty
Bruno Le Maire, francuski minister finansów, powiedział, że będzie walczył o wyższą globalną minimalną stawkę podatku od osób prawnych niż ustalone 15 proc. Także wcześniej prezydent USA Joe Biden proponował, by wprowadzić minimalny CIT w wysokości 25 proc., podobnie jak francuski ekonomista prof. Gabriel Zucman, który właśnie stanął na czele nowego unijnego urzędu. Utworzone w Paryżu obserwatorium podatkowe ma pomóc Brukseli w walce z uchylaniem się od opodatkowania oraz unikaniem płacenia podatków.
Porozumienie pozytywnie przyjęły międzynarodowe koncerny. Nie ma w tym nic dziwnego, bo tak naprawdę podatków od przedsiębiorstw nie płacą korporacje, ale pracownicy i konsumenci, którzy ponoszą większość rzeczywistych kosztów związanych z podatkami od firm poprzez niższe płace i wyższe ceny.
– Czy nam się to podoba, czy nie zarówno dochody Google, jak i Facebooka i całej reszty pochodzą z naszych kieszeni. Dokładnie naszych. Jeżeli ktoś uważa, że ci cyfrowi giganci nie przerzucą tych podatków na końcowych odbiorców, to niech zacznie od pójścia do najbliższego sklepu i zażąda, aby do rachunku nie doliczano podatku VAT i akcyz. Niech sprzedawca sam go zapłaci. Jak mu się to uda, to wtedy możemy pogadać, kto poniesie koszty tych nowych obciążeń – te słuszne słowa czytamy na facebookowym profilu StopACTA2.Poland.
Przegranymi porozumienia będą także kraje biedniejsze. Oxfam i Eurodad, sieć agencji rozwojowych, oświadczyły, że nowy system uprawnia kraje macierzyste dużych firm, często w USA lub w Europie, do większej części podatku, pozostawiając niewiele biednym państwom, w których międzynarodowe korporacje również działają.
– Globalna minimalna stawka podatkowa nie zaszkodzi członkom G7 ani wielkim gigantom technologicznym, ale zniszczy małe i dynamiczne kraje, które muszą przyciągać kapitał i inwestycje, a których nie stać na stawkę podatkową wiodących światowych krajów – stwierdza prof. Daniel Lacalle z IE Business School w Madrycie, dodając, że także małe i dynamiczne firmy będą miały mniej rezerw do inwestowania, a przez to będą się wolniej rozwijać.
Stracą także raje podatkowe. Jeśli międzynarodowe koncerny, mając swoją siedzibę w raju podatkowym, będą musiały płacić takie same podatki (różnicę zabierze fiskus w państwie, gdzie prowadzą sprzedaż), to najzwyczajniej wyprowadzą się z takiego „raju”.
Globalny CIT – kiedy wydatki przewyższają dochody
Skorzystają przede wszystkim finanse publiczne krajów bogatych. Szacuje się, że państwa UE mogą zyskać od międzynarodowych koncernów dodatkowe 50 mld euro. Tove Ryding z Eurodad jest zdania, że najbogatsze kraje są bardzo zainteresowane wspólnym działaniem i „zawarli umowę, która przynosi im korzyści”.
– Uzgodnienia G7 pokazują, że deficyty i długi publiczne jednak mają znaczenie i że rządy szukają teraz sposobów na zwiększenie wpływów podatkowych na pokrycie rozdmuchanych wydatków podczas pandemii COVID-19. Oficjalnie chodzi o harmonizację podatków, jednak jakoś tak się dzieje, że zawsze harmonizacja podatkowa polega albo na powiększaniu podatków, albo właśnie na ustanawianiu minimalnych stawek podatkowych, nie maksymalnych. Ponieważ stawki podatkowe w państwach G7 są generalnie wyższe, jeśli te uzgodnienia wejdą w życie, uderzą raczej w inne kraje, takie np. jak Irlandia. Innymi słowy, zamiast ciąć wydatki i obniżać podatki, aby zrównać się z tak konkurencyjnymi podatkowo krajami jak Irlandia, kraje G7 próbują zmusić inne kraje do podwyżki podatków – komentuje dr Arkadiusz Sieroń, ekspert Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa.
Jednak rosnący CIT nie zmniejszy zadłużenia, bo – jak zauważa prof. Lacalle – rzeczywistość finansów publicznych większości krajów G7 i G20 pokazuje, że deficyty nadal są podwyższane nawet w okresach wzrostu i po okresach podwyżek podatków, ponieważ wydatki rządowe przewyższają wzrost dochodów.
Minister skarbu USA Janet Yellen powiedziała, że porozumienie „zakończy wyścig w dół w opodatkowaniu przedsiębiorstw”, a „globalny minimalny podatek pomoże również rozwijać się globalnej gospodarce”.
Będzie dokładnie odwrotnie. Podatki od przedsiębiorstw zniechęcają do inwestycji, ograniczają tempo wzrostu gospodarczego i zabijają miejsca pracy. Niższe, a nie wyższe podatki, są dobrodziejstwem dla wzrostu gospodarczego, pracowników i konsumentów.
Globalny CIT – zamach na konkurencję
– To złe i szkodliwe rozwiązanie i wyrządzi szkody dla firm, pracowników w wielu gospodarkach na świecie, szczególnie w tych rozwijających się. Ingeruje to w swobodę kreowania polityki gospodarczej, podatkowej w poszczególnych krajach. Nie może być tak, że siedem czy nawet 20 najbogatszych, najbardziej rozwiniętych krajów dyktuje stawki podatkowe dla gospodarek rozwijających się, budujących swój potencjał, konkurujących o napływ inwestycji i innowacji. Jest to szkodliwe ekonomicznie dla tych gospodarek. Obniżenie stawek podatku od osób prawnych prowadzi do wzrostu inwestycji, produktywności oraz wzrostu gospodarczego, produkcji, a ostatecznie do wyższych standardów życia. Niskie stawki podatku od osób prawnych są dla krajów rozwijających się ważnym narzędziem poprawy życia swoich obywateli – ocenia dr Dudek.
Wprowadzenie minimalnego podatku na poziomie światowym to zabicie konkurencji podatkowej pomiędzy krajami, a z punktu widzenia gospodarki konkurencja jest korzystna także w tym obszarze. – Globalny podatek minimalny znacznie ograniczyłby siłę takiej pozytywnej konkurencji podatkowej. Każdy kraj ma swobodę do wyboru własnego modelu rozwojowego, modelu danin publicznych, którego konsekwencją jest też ostatecznie rozmiar państwa w gospodarce. Kraje o wyższych podatkach, większym rozmiarze państwa, nie mogą tego narzucać innym krajom. Ponadto konkurencja podatkowa jest elementem kontroli władzy przed nadmiernym fiskalizmem. Konkurencja podatkowa sprzyja też ustalaniu stawek podatkowych bliżej ich optymalnym poziomom – uważa dr Dudek.
Globalny CIT = globalny system kontroli
Jacek Spendel, prezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości, obawia się, że są to kolejne kroki do wprowadzenia globalnego systemu kontroli gospodarczej, potencjalnie podwaliny pod rząd globalny. Jak zaznacza, sam globalizm może być rozumiany w dwójnasób: jako globalna ekspansja przedsiębiorczości nakierunkowana na maksymalizację zysków i optymalizację opodatkowania lub też jako globalny system opresji gospodarczej i politycznej.
– Ten pierwszy globalizm jest faktycznie motorem napędowym rozwoju gospodarczego ostatnich dekad i sprawia, że pomimo wszechobecnego etatyzmu żyje nam się lepiej i konsumujemy więcej wysoko rozwiniętych produktów za mniejsze pieniądze. Natomiast widzę dużą groźbę rozwoju drugiego globalizmu, tego etatystycznego, co skutkuje tym, że coraz trudniej będzie optymalizować koszt prowadzenia biznesu na skalę międzynarodową. Efekt będzie taki, że z czasem wszystko będzie droższe i wpłynie to na spowolnienie wzrostu gospodarczego. Jest to także forma dyktatu uderzającego w suwerenne decyzje poszczególnych krajów – tłumaczy Spendel.
Z kolei dr Sieroń podkreśla, że skutki nowych regulacji mogą być ograniczone, bo do powszechnej implementacji jeszcze daleka droga, a do tego międzynarodowe koncerny znajdą inne sposoby na optymalizację podatkową. Wszak historia i teoria ekonomii uczą, że kartele są raczej niestabilne. W każdym razie w globalnej makroekonomii widać zwrot ku większej roli państwa w gospodarce, większemu fiskalizmowi i bardziej aktywnej polityce fiskalnej, co powinno hamować długookresowe tempo wzrostu gospodarczego.
– To jednak nie pójdzie tak łatwo. Przykładowo kilka dni temu prezydent Salwadoru ogłosił, że bitcoin będzie legalnym środkiem płatniczym w tym kraju. To przykład dokładnie odwrotny wobec komentowanego zjawiska. Także etatystyczni globaliści bardzo się starają, ale szczęśliwie walczą z wiatrakami. Oby tych wiatraków było jak najwięcej – podsumowuje prezes Spendel.