Do makabrycznej tragedii doszło w Szczecinie. Półtoraroczny chłopczyk konał w nagrzanym samochodzie wiele godzin.
Jak donosi serwis rmf24.pl, 38-letnia kobieta rano zawiozła starsze dziecko do przedszkola, a później udała się do pracy. Problem w tym, że zupełnie zapomniała o tym, że młodsze dziecko zostawiła na tylnym siedzeniu swojego Hyundaia. Chłopczyk spędził wiele godzin zamknięty w samochodzie, który z godziny na godzinę coraz bardziej się nagrzewał. Matka przypomniała sobie o dziecku dopiero około 17. Najpierw odebrała z przedszkola starsze dziecko, a później pojechała do żłobka. Tam dowiedziała się, że nie przekazała rano dziecka do placówki. Wróciła zatem do samochodu i tam znalazła synka, który nie dawał oznak życia.
Służby ratunkowe próbowały jeszcze reanimować dziecko, ale nie udało się go uratować.
Dziecko konało w potwornej temperaturze
Strach pomyśleć, w jakiej temperaturze przebywało dziecko. Samochód zaparkowany w pełnym słońcu może się nagrzać do niewyobrażalnych temperatur, sięgających 60 stopni i więcej. Fotele aż parzą, tak potrafią się nagrzać. Według specjalistów, przy wysokiej temperaturze, samochód staje się śmiertelną pułapką nawet pozostawiony w cieniu.
Nie pierwszy taki przypadek
Każdego lata media informują o podobnych przypadkach. Czasami zdarza się, że rodzice umyślnie zostawiają dzieci w samochodzie. Najczęściej jednak winowajcą jest roztargnienie, pośpiech, stres i przepracowanie.
Źródło: rmf24.pl